Sędzia we własnej sprawie? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Sędzia we własnej sprawie?

Mija rok od momentu, gdy opisywałem praktyczne konsekwencje kryzysu konstytucyjnego w Polsce. Omawiałem wówczas przypadek wyroku TK z 8 maja 2024 r. (SK 59/21), który stwierdzał, że brak możliwości zaskarżenia postanowienia o odmowie zwolnienia od kosztów sądowych (opłaty od apelacji) wydanego po raz pierwszy przez sąd drugiej instancji jest niezgodny z Konstytucją. Wyrok ten do dziś nie został opublikowany i wydaje się, że jego treść nie będzie respektowana – podobnie jak treść wyroku SK 140/20 z 4 czerwca 2024 r. dotyczącego przeliczenia emerytur dla około 200 tysięcy emerytów, którzy skorzystali z wcześniejszej emerytury.

To skłoniło mnie do pochylenia się nad kolejną – w mojej ocenie wątpliwą konstytucyjnie – regulacją, jaką jest sposób rozpatrywania i brak możliwości zaskarżenia postanowienia o oddaleniu wniosku o wstrzymanie wykonania wyroku sądu II instancji.

Zapobiec „niepowetowanej szkodzie”

Zgodnie z art. 388 § 1 k.p.c.: Jeżeli na skutek wykonania orzeczenia stronie może być wyrządzona niepowetowana szkoda, sąd drugiej instancji na wniosek strony może wstrzymać wykonanie swego orzeczenia do czasu ukończenia postępowania kasacyjnego. Jeżeli apelację oddalono, sąd drugiej instancji może wstrzymać wykonanie także orzeczenia sądu pierwszej instancji.

Taką treść przytoczonemu przepisowi nadała nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego z 2019 roku. W jej wyniku wniosek o wstrzymanie wykonania orzeczenia można złożyć już po wydaniu wyroku przez sąd drugiej instancji, a nie – jak to miało miejsce przed nowelizacją – dopiero w momencie wniesienia skargi kasacyjnej. Zmiana ta chroni stronę przed egzekucją w sytuacji, gdy istnieje ryzyko wyrządzenia jej szkody już w okresie pomiędzy wydaniem samego orzeczenia (wtedy bowiem staje się ono prawomocne) a wniesieniem skargi kasacyjnej (termin na jej wniesienie wynosi 2 miesiące od momentu doręczenia wyroku wraz z uzasadnieniem – co może w praktyce trwać nawet do kilku miesięcy).

Strona składa wniosek…

Jeśli więc strona po wydaniu wyroku nie zgadza się z treścią orzeczenia sądu II instancji i planuje wnieść skargę kasacyjną, powinna sporządzić stosowny wniosek (wolny od opłat) i skierować go do sądu, który wydał orzeczenie. We wniosku tym należy uprawdopodobnić możliwość wystąpienia „niepowetowanej szkody”, przez którą – zdaniem prof. T. Erecińskiego – należy rozumieć zarówno każdy uszczerbek majątkowy, jak i dolegliwość niemajątkową, której nie można wynagrodzić przez późniejszy zwrot spełnionego lub wyegzekwowanego świadczenia ani przez przywrócenie do stanu poprzedniego, gdyż nie jest ono możliwe.

W doktrynie podkreśla się również, że przez niepowetowaną szkodę należy rozumieć choćby jej groźbę. Innymi słowy chodzi o obawę, że nawet jeśli skarga kasacyjna zostanie uwzględniona, restytucja będzie nierealna lub wyjątkowo uciążliwa. Jednocześnie formuła art. 388 § 1 k.p.c. – w ocenie prof. T. Wiśniewskiego – nie pozwala przyjąć, że strona musi wykazać rozmiar szkody, gdyż nie chodzi o szkodę już wyrządzoną, lecz przyszłą, a więc zdarzenie niepewne. Wystarczy zatem, że strona wykaże prawdopodobieństwo wystąpienia szkody w przypadku wykonania orzeczenia.

Jak zauważają jednocześnie komentatorzy (np. dr hab. A. Łazarska), we wniosku składanym przed wniesieniem skargi kasacyjnej należy co najmniej wskazać istnienie okoliczności wypełniających podstawy skargi kasacyjnej i pokazać związek tych podstaw ze skutkami wykonania orzeczenia przed rozpoznaniem skargi kasacyjnej.

…a sąd robi co chce

Sąd po rozpatrzeniu wniosku może go uwzględnić (także pod warunkiem złożenia stosownego zabezpieczenia) bądź oddalić. Postanowienie to wydawane jest na posiedzeniu niejawnym, bez uprzedniego poinformowania drugiej strony sporu o wniesieniu wniosku. Nie podlega też ono zaskarżeniu ani nie jest w żaden sposób uzasadniane, a co za tym idzie pozbawione jest jakiejkolwiek kontroli.

Takie działanie jest wysoce kontrowersyjne, szczególnie w świetle aktualnego brzmienia art. 388 k.p.c. i wcześniejszych ustaleń, z których wynika, że wniosek składany zaraz po ogłoszeniu wyroku powinien co najmniej wskazywać na istnienie okoliczności mogących uzasadniać podstawy kasacyjne. Na dodatek (zgodnie z zasadą niezmienności składu wynikającą m.in. z art. 47b § 1 Prawa o ustroju sądów powszechnych) wniosek o wstrzymanie wykonania orzeczenia rozpoznaje ten sam sędzia, który je wydał.

W takiej sprawie może więc dochodzić do złamania znanej z czasów rzymskich zasady nemo iudex in causa sua, sędzia rozstrzyga bowiem w przedmiocie wniosku, którego celem jest pośrednie wykazanie, że w przyszłości jego orzeczenie może zostać uchylone przez Sąd Najwyższy i istnieją do tego odpowiednie podstawy kasacyjne – a co za tym idzie jest ono błędne.

Jeszcze większe wątpliwości rodzi brak powiązania podjęcia takiej decyzji z obowiązkiem jej uzasadnienia oraz możliwością jej zaskarżenia, co może stać w sprzeczności z realizacją zasady sprawiedliwości proceduralnej oraz obniżać zaufanie stron do całego wymiaru sprawiedliwości.

Rozwiązanie – możliwość zaskarżenia

W świetle powyższych uwag zasadne wydaje się wprowadzenie zaskarżalności takiego postanowienia bądź opracowanie odpowiedniego wyjątku od art. 47b § 1 Prawa o ustroju sądów powszechnych i nakazanie, aby w przedmiocie wstrzymania wykonalności orzekał sędzia niezaangażowany dotychczas w sprawę. Takie rozwiązanie byłoby zresztą spójne systemowo, zgodnie bowiem z art. 3941a § 1 pkt 4 k.p.c. można zaskarżyć postanowienie w przedmiocie wstrzymania wykonania prawomocnego orzeczenia w przypadku wniesienia skargi o wznowienie postępowania. Podobnie jest też w procedurze sądowo-administracyjnej, gdzie w art. 194 § 1 pkt. 2 p.p.s.a. dopuszczono zaskarżenie do NSA postanowienia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w przedmiocie wstrzymania wykonania decyzji.

Warto podkreślić, że nieodwracalne skutki wykonania orzeczenia drugiej instancji mogą de facto – z perspektywy strony procesu – sprawiać, że postępowanie kasacyjne staje się iluzoryczne. Szkoda wyrządzona np. wykonaniem obowiązków publikacyjnych w postaci przeprosin konkretnego podmiotu bądź wypłatą odszkodowania tysiącom podmiotów w wyniku wykonania decyzji organu regulacyjnego będzie bowiem w takim przypadku nieodwracalna. Zatem uzasadnione jest stwierdzenie, że decyzja o wstrzymaniu wykonalności bezpośrednio oraz dalece oddziałuje na prawa majątkowe i osobiste stron. Wszystko to jest konsekwencją niezawierającej uzasadnienia i niepodlegającej kontroli decyzji sądu w tym samym składzie, który wydał zaskarżone orzeczenie na posiedzeniu niejawnym.

Opisany problem jest już zresztą przedmiotem skargi konstytucyjnej, której nadano bieg pod numerem SK 25/23. Skoro jednak orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego – jak się wydaje – nie wywołują obecnie żadnych skutków praktycznych, pozostaje pytanie, czy ten problem można rozwiązać w inny sposób, np. poprzez odpowiednią nowelizację przepisów. Niezależnie od tego opisany mechanizm, w aktualnym brzmieniu, może godzić w podstawowe zasady sprawiedliwości proceduralnej. Wprowadzenie możliwości zaskarżenia takiego postanowienia lub chociażby zmiany sędziego rozpoznającego wniosek o wstrzymanie wykonalności wydaje się nie tylko uzasadnione, ale wręcz konieczne dla zapewnienia realnej ochrony praw stron. Bez takich zmian obecna regulacja pozostaje rozwiązaniem, które pozbawia obywateli skutecznych gwarancji procesowych.

Tomasz Kisiel, kancelaria Wardyński i Wspólnicy

Artykuł ukazał się pierwotnie w dodatku Prawnik do Dziennika Gazety Prawnej